piątek, 4 lutego 2011

Wschodzące Słońce.

Well well well, najlepszy jak do tej pory Polak mający okazję występować w NBA ostatnio całkiem nieźle sobie poczynia. Przeprowadzka z subtropikalnej Florydy do pustynnej Arizony jak widać wychodzi mu dobre. Gortat dostaje znacznie więcej czasu gry, a w trzech ostatnich meczach Słońc, grając przeciętnie przez 29,3 min w ciągu spotkania, zaliczał średnie 21 pkt/mecz, 13 zb/mecz, 1,67 bl/mecz. Jest to wynik, którego nie powstydziłby się nie jeden weteran ligi, a wypada jeszcze dodać, że wszystkie te trzy mecze były dla jego drużyny zwycięskie, więc coś jest na rzeczy. Mam nadzieję, że Marcin wytrzyma presję i nie spuści z tonu poprawiając jedynie swoje osiągi. Poza tym marnować podania Steve'a Nasha to jak nie pić stawianej wódki!

środa, 2 lutego 2011

Groundhog Day.

Dziś w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie obchodzone jest doroczne święto zwane Dniem Świstaka (Amerykańskiego jeśli ktoś chciałby być pedantyczny w dziedzinie tłumaczenia gatunków zwierząt). Sprawa jest banalnie prosta, jeśli 2 lutego świstak Phil, rezydent miasteczka Punxsutawney w stanie Pensylwania, wyłoni się ze swej nory i zobaczy swój cień (tj. będzie słonecznie), zima potrwa przez kolejne 6 tygodni. W przeciwnym wypadku, według legendy, czeka nas rychłe nadejście wiosny.
W tym roku świstak cienia nie widział, pozostaje więc nadzieja, że prognoza szybko się spełni, a w międzyczasie posłuchać jakiegoś letniego kawałka.

ŹRÓDŁO